Dwudziesty pierwszy wiek i życie w Polsce wcale nie należy do łatwych. Zwłaszcza, jeżeli nie ma się pieniędzy. Wie o tym spore grono Polaków, którzy zarabiają mniej niż wynosi średnia krajowa. Pieniędzy jest mało, a wydatki wciąż rosną, zwłaszcza, jeżeli ma się dzieci. Żeby godnie żyć (godnie nie znaczy ponad stan, ale tak, żeby nie musieć odmawiać sobie podstawowych rzeczy) często trzeba pracować w kilku miejscach. Nie wystarczy już jeden etat, tak jak to było kiedyś. Praca dodatkowa to często niepisana konieczność. Oczywiście takie wychodzenie z jednej pracy i zmierzanie prosto do drugiej odbija się niekorzystnie na sytuacjach międzyludzkich, rodzinnych – winny jest tutaj zupełny brak czasu, ale niestety – za coś trzeba żyć. Praca dodatkowa poszukiwana jest również przez studentów, którzy chcą zarobić i jednocześnie nie rezygnować ze studiów (a do tego zmuszeni byliby w przypadku pracy na pełny etat). Taka praca pozwala im zwykle elastycznie dopasować grafik do planu zajęć na uczelni, więc mogą w ten sposób spokojnie połączyć te dwa zajęcia. Takie zlecenia dla studentów to zazwyczaj roznoszenie ulotek, praca przy różnego rodzaju projektach unijnych, praca w barach, klubach, restauracjach i tak dalej. Praca dodatkowa to także rozwiązanie dla osób, które są tak zwanymi „wolnymi strzelcami” – sami opłacają swoje składki emerytalne oraz ubezpieczenie zdrowotne i nie chcą się „wiązać” żadnymi etatami, więc szukają wciąż nowych zleceń, zadań, a takie możliwości oferuje im właśnie praca dodatkowa.
Szukając ogłoszeń o zatrudnieniu, często można zauważyć osobny dział zatytułowany „praca dodatkowa” (określenie stosowane zamiennie z wyrażeniem „praca dorywcza”). Jest to zwykle praca w niepełnym wymiarze godzin, albo na czas określony, na przykład na zastępstwo, na zlecenie. Poza tym, jako praca dodatkowa kwalifikuje się również chałupnictwo. Często tego rodzaju zlecenia związane są z uzupełnianiem ankiet on – line, pisaniem tekstów na zamówienie lub innymi pracami z użyciem komputera z dostępem do Internetu. Zwykle, przy tego typu pracach nie obowiązuje umowa o pracę, ale umowa zlecenie lub umowa o dzieło. Oczywiście pracodawca odprowadza od takiego pracownika niższe składki i podatki (w porównaniu z pracownikiem, który zatrudniony jest na stałe), więc część właścicieli firm i prywatnych przedsiębiorców woli zatrudniać wciąż nowych pracowników dorywczych, niż jednego z umową o pracę na czas nieokreślony.
Każdy, komu zależy na tym, żeby zarobić, z pewnością nie pogardzi żadną pracą. Niestety w Polsce nie ma jeszcze rynku pracownika, kiedy to pracownik może wybierać z różnych odpowiadających mu ofert pracy, może „przebierać” i wybrzydzać. Dzisiaj to pracodawca jest górą – to on wybiera spośród wielu chętnych kandydatów. Dlatego też ważne jest korzystanie z każdej nadarzającej się okazji do zatrudnienia. Nie ważne, czy jest to praca dodatkowa, jakieś chwilowe zlecenie, praca na zastępstwo czy chałupnictwo. Liczy się chęć do pracy, a dodatkowym plusem jest to, że te wszystkie wcześniejsze zatrudnienia można umieścić w swoim CV i zaimponować swoją pracowitością przyszłym szefom.